Ulica Barokowa na tej ulicy znajdował się szpitalik powstańczy Barokowa 5, do którego trafiali również żołnierze „Parasola”. Ulica stała się linią frontu w dniach 21 – 22 sierpnia 1944 r. Pod koniec obrony Starówki od 31 sierpnia w tym rejonie zajmowały stanowiska ubezpieczenia wystawione przez grupę z „Parasola”, które chroniły dojście do włazu kanałowego na Pl. Krasińskich.
Relacja Ryszarda Góreckiego ps. „Majtek”, II pluton, 2. kompania:
Zajęliśmy ponownie pozycje na Barokowej, aż do Ogrodu Krasińskich. Udałem się z „Żabą” i „Kokiem” na poszukiwanie „Kai” i „Rada”, którzy tuż przed nalotem wyszli do Sądów po wodę. W miarę zbliżania się do Sądów oczy nasze ogarniało zupełne przerażenie. Z kwater pozostały tylko gruzy. Pod zwaliskiem cegieł i belek, pomiędzy kilkudziesięcioma kolegami, leżeli „Magda” i „Habdank”. Silny skurcz chwycił nas za gardła i mocno dławił.
Wróciliśmy na Barokową. „Powała” (Zbigniew Rogalski) opowiedział nam o ostatnich chwilach „Rada” i „Kai”. Gdy samolot przeleciał nad budynkiem „Rad” chwycił „Kaję” za rękę i uskoczył z bramy w lewą klatkę schodową.
„Powała”, leżąc na dziedzińcu, widział, jak budynek zwalił się nad nimi trafiony pierwszą bombą. Gdyby zamiast wracać pobiegli w przeciwną stronę Długiej, gdyby… Któż jednak mógł przewidzieć wypadki i uniknąć własnego losu? Byliśmy zrozpaczeni.
W czasie jednego nalotu odeszli od nas „Magda” i „Kaja”, „Rad” i „Habdank”. A co z „Turskim” i „Bosmanem”? Przecież daliśmy im słowo, że nie dopuścimy, aby podzielili los „Kryzy”. Nad rozpaczą zapanował „Kok”. Poprowadził nas na Długą 7. Szpital istniał jeszcze, ale nie mieliśmy już sił, aby wejść i spojrzeć w oczy przyjaciół. „Kok” wezwał nas do zdobycia noszy choćby siłą.
Planował, że z noszami wrócimy tu i zabierzemy rannych, bo w nocy może nie być czasu na wypad do szpitala.
Ryszard Górecki, „Przemoczone pod plecakiem osiemnaście lat”, Warszawa 1974, str. 315 – 316.