Aktualności

  

Pani Kama


Maria Stypułkowska-Chojecka ps. Kama

Maria Stypułkowska-Chojecka ps. Kama

Pani „Kama” była nie tylko osobą, ale i legendą. Miałem szczęście ją poznać jeszcze jako dzieciak uczący się w podstawówce. Moja szkoła organizowała izbę pamięci. Przynosiliśmy z domów różne pamiątki rodzinne z czasów wojny, dzięki którym można było stworzyć imponującą wystawę. Dostaliśmy również zadanie przeprowadzenia wywiadu z osobą, która ma za sobą wojenne doświadczenia.

Byłem akurat pod dużym wrażeniem książki o udanej akcji na Kutscherę (to była akcja mająca na celu wykonanie wyroku sądu państwa podziemnego za zbrodnie, nie żaden zamach – podkreśla dziś każdy żyjący żołnierz Armii Krajowej), z bardzo znanej wówczas serii  „Tygrysa”, popularyzującej wiedzę o drugiej wojnie światowej. Poznałem nazwiska żyjących uczestników, między innymi właśnie łączniczki o pseudonimie „Kama”. Znalezienie jej nazwiska w książce telefonicznej umożliwiło kontakt.

Przeprowadzony wywiad okazał się dopiero preludium do bliższej znajomości. Potem odwiedzałem ją często i rozmawiałem o tamtych czasach. To znaczy nie tyle rozmawiałem, co z otwartymi ustami słuchałem. I wtedy dzięki niej poznałem również wielu innych żołnierzy Batalionu AK „Parasol”. Doświadczenie niezwykłe, a „Kama” w roli przewodniczki pozwalającej odkrywać losy tamtych ludzi, nadającej spojrzeniu na znane wydarzenia wymiar ludzki.

Autor tekstu w rozmowie z panią Kamą

Autor tekstu w rozmowie z panią Kamą

Do „Kamy” nie mówiło się po imieniu „Pani Mario”, a prawie zawsze: „Pani Kamo”.  Bo pseudonim właśnie kojarzył ją z tamtymi latami. To pomagało przenosić się w wyobraźni do tych czasów, w których walczyła. Sama też bardzo lubiła swój pseudonim. Bo było to imię PPS-owskiej bojowniczki, z jednej z jej ulubionych przedwojennych książek „Dzieje jednego pocisku” Andrzeja Struga. Ona natomiast w czasach okupacji, jako siedemnastoletnia, bardzo odważna dziewczyna, na pewno cały czas musiała godzić ducha twardej walki i zdecydowanej postawy wobec zła z niepokojami jej pokolenia, wynikającymi też z jego wrażliwości i przedwczesnej dojrzałości.

Uczestniczyła w akcjach mających na celu wykonanie wyroku na hitlerowskich oprawcach.  Jednym z nich był kat Pawiaka Weffels, którego miała rozpoznać, zanim zostanie przez kolegów z podziemia zastrzelony. Wskazanie go oznaczało więc śmierć i Kama opowiadała, z jaką obawą o pomyłkę wykonywała to obciążające psychicznie zadanie, bo nie chciała, by zginął ktoś przypadkowy.

Losy „Kamy” w Powstaniu Warszawskim pokrywały się z całym szlakiem bojowym jej oddziału. Z perspektywy łączniczek i sanitariuszek doświadczenie niesłychane: pod silnym ostrzałem niemieckim biec w stronę rannego, zupełnie obcego im człowieka, żeby go nie zostawiać, bo przecież wszystkich łączyła walka o wspólną sprawę. Ocierać się o śmierć i obcować ciągle ze śmiercią jak z dobrze znajomą twarzą. Między innymi z twarzą młodszej koleżanki „Romy”, przedwcześnie dojrzałej bojowniczki, ale i dziewczynki, która w drogę powstańczą wzięła ze sobą na szczęście ukochaną lalkę i gdy śmiertelnie ranna w brzuch czuła, że umiera, prosiła, żeby ją z tą lalką pochowano.

Ale kolejne dni Powstania nie były tylko walką na barykadach. To było też ciche przechodzenie kanałami, w mroku, ciasnocie i w brudnym, postrzępionym ubraniu, przesiąkniętym cuchnącą mazią. Jedna z takich dróg „Kamy” i jej współtowarzyszy z zajętego przez Niemców Mokotowa do Śródmieścia trwała 17 godzin, bo prowadzący zabłądzili. Szczęśliwie, gdy już byli wszyscy fizycznie wycieńczeni, w ciemności kanałowego labiryntu rozwidleń odnaleziono właściwą drogę.

Są to oczywiście tylko nieliczne historie z udziałem „Kamy”. Było ich bardzo wiele, a każda z nich mogłaby być tematem długiej, odrębnej opowieści.

Ś.p. Ryszard Kaczorowski Prezydent Polski na Uchodźstwie, ś.p. Maria Stypułkowska-Chojecka oraz Wojciech Matyjasiak ówczesny Prezes Autorskiego Towarzystwa Edukacyjnego podczas uroczystości nadania naszej szkole imienia Batalionu AK "Parasol" (27 września 2007 r.)

Ś.p. Ryszard Kaczorowski Prezydent Polski na Uchodźstwie, ś.p. Maria Stypułkowska-Chojecka oraz Wojciech Matyjasiak ówczesny Prezes Autorskiego Towarzystwa Edukacyjnego podczas uroczystości nadania naszej szkole imienia Batalionu AK „Parasol” (27 września 2007 r.)

„Kama” po wojnie wybrała misję świadka tamtych wydarzeń, bardzo dbała o ich dokumentowanie i przekaz, aby pamięć o jej poległych i żyjących przyjaciołach, a także ich wzniosłej roli w historii nie została zapomniana. Jej bardzo barwne i ciekawe spotkania z młodzieżą w liceum, gdzie jestem nauczycielem, zainspirowały środowisko do nadania szkole imienia: właśnie imienia Batalionu AK „Parasol”…

Odchodzą powoli niezwykłe osoby z tamtych trudnych lat i to my teraz pamiętając o nich i głosząc wartości, w imię których poświęcali się, stajemy się „arką przymierza między dawnymi a młodszymi laty”.

Adam Hohendorff
nauczyciel języka polskiego w Społecznym Liceum Ogólnokształcącym nr 4 im. Batalionu AK „Parasol”

* * *

Maria Stypułkowska-Chojecka, ps. „Kama” (ur. 24 września 1926 , zm. 5 lutego 2016) – działaczka podziemia niepodległościowego w czasie II wojny światowej, łączniczka i sanitariuszka Batalionu AK „Parasol”, brała udział w znanych akcjach zbrojnych przeciwko hitlerowskiemu okupantowi (m.in. w akcji „Weffels”, „Kutschera”, „Stamm”, „Koppe”), uczestniczka Powstania Warszawskiego, Honorowy Obywatel miasta stołecznego Warszawy. Odznaczona mi.in. Orderem Virtuti Militari i Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.