Stanisław Broniewski pseudonim „Orsza” o powstaniu kompanii „Agat”. Maszynopis w zbiorach Archiwum Akt Nowych [Akta Piotra Stachiewicza].
Odprawa Kwatery Głównej „Szarych Szeregów” w Czarnej Strudze pod Warszawą w dniach 16 i 17 czerwca 1943 r. stała się datą przełomową dla części środowiska „Grup Szturmowych” raczej zupełnie przypadkowo. Tematem odprawy było sprecyzowanie programu wojennego całego harcerstwa polskiego. […] Ponieważ zagadnienia wojskowe stanowiły w tematyce odprawy poważną pozycję, kierownictwo wpadło na myśl zaproszenia na odprawę w charakterze gościa kogoś, kto mógłby zaprezentować wojskowy punkt widzenia. Przy czym chodziło o myślenie kategoriami nowoczesnego wojska.
Wybór padł na kpt. „Pługa”, z którym „Szare Szeregi” stykały się od kilku tygodni i o którym wiadomo było, że niedawno przybył do kraju po ukończeniu szkoły komandosów na Zachodzie. „Pług” wziął udział w odprawie, przysłuchiwał się uważnie, zabierał głos w dyskusji. Obie strony mogły się nieco poznać. Wieczorem po pierwszym dniu obrad nastąpiła z inicjatywy „Pługa” bardzo istotna rozmowa. Poza inicjatorem wzięli w niej udział „Witold” [inny pseudonim Stanisława Broniewskiego], „Piotr” i „Jerzy” [Jerzy Białous]. „Pług” poinformował o zadaniu jakie powierzył mu dowódca Kedywu.
Zadaniem tym było stworzenie specjalnie starannie zakonspirowanego oddziału i uderzenie nim w najczulsze punkty niemieckiego terroru. Krótka obserwacja „Grup Szturmowych” jakiej „Pług” mógł do tego czasu dokonać, kazała mu szukać wśród nich ludzi do przyszłego oddziału. Nie trzeba było wielu wyjaśnień. Ze strony kierownictwa „Szarych Szeregów” padło tylko jedno pytanie: czy akcja oddziału nie upodobni się do zwykłych akcji likwidacyjnych, polegających często na zabiciu bezbronnego człowieka, nieraz w jego mieszkaniu, na oczach jego rodziny – to byłoby całkowicie niewychowawcze, to przekreślałoby dalszą dyskusję.
„Pług” zdecydowanie rozwiał taką wątpliwość: walki jego oddziału, tak jak on je widzi, będą niczym innym, jak stoczeniem w każdym wypadku precyzyjnie zaplanowanej bitwy; to będzie co najmniej walka równego z równym. Nastąpiła teraz długa i trudna chwila milczenia. W mózgach „szaroszeregowych” kierowników walczyły argumenty. Jedną szalę przygniotło widmo ciężkich, krwawych ofiar, jakie musi przynieść za sobą jeszcze ostrzejsza niż dotychczasowa walka […] Druga szala to wizja najlepszej służby, jaką można podjąć dla społeczeństwa; dla społeczeństwa bitego, mordowanego, maltretowanego. Uderzać w ręce katów, najskuteczniej bronić. Czyż można lepiej służyć? […]
Przecież chłopcy czują tak samo, przecież chłopcy nie mogą się stać, nie staną się pełnowartościowymi mężczyznami, czującymi współodpowiedzialność za losy Narodu, jeśli nie odpowiemy teraz „Tak”. Padła [więc] odpowiedź „Tak”.